Jak zarabiać na szukaniu pracy?


rekrutado zarabiaj na polecaniu znajomym pracy

Wiesz jaki jest najtańszy, najszybszy i najbardziej efektywny sposób na znalezienie nowego, dobrego pracownika? Polecenie od znajomego. Firma, w której pracuje mój mąż wynagradza finansowo swoich pracowników, jeśli zrekrutują specjalistę na nieobsadzone stanowisko. Na podobny pomysł wpadli dwaj bracia Michał i Marek Kozik. Założyli innowacyjny portal pracy, dzięki któremu i ty możesz zarabiać na poleceniu potencjalnych pracowników - nazwali go Rekrutado.

Jak działa Rekrutado?


Serwis łączy portal pracy z portalem społecznościowym. Pracodawcy mogą zamieszczać tu za darmo oferty pracy. Osoby odwiedzające Rekrutado mogą te ofert przeglądać i zgłaszać się do pracodawców albo powiadomić znajomego, który ich zdaniem jest odpowiednim kandydatem na dane stanowisko.

Jak się zarabia na Rekrutado?


Jeżeli rekrutacja przebiegnie pomyślnie otrzymasz prowizję za polecenie osoby, którą znasz lub siebie samej. A są to kwoty warte zachodu. Tym bardziej, że otrzymasz taki miły bonus za dobry uczynek: twój znajomy znajdzie pracę i pracodawca sprawnie znajdzie pracownika. Prowizję o ustalonej z góry wysokości trzeciej części wynagrodzenia wypłaca ci pracodawca, który zamieścił ogłoszenie.

Bardzo podoba mi się pomysł stworzenia takiego społecznościowego portalu pracy. Stawia on na głowie cały proces rekrutacji, albo raczej przywraca mu pierwotny charakter. Kiedyś również pracę zdobywało się dzięki sieci kontaktów i poleceniu od osób, które poznały się na naszych talentach i obdarzyły zaufaniem. Pracownik z polecenia to zdecydowanie plus dla pracodawców - od dawna wiedzą to odnoszące sukcesy korporacje, jak choćby ta, w której pracuje moja druga połówka. Myślę też, że dobrym trendem jest to, że to praca zaczyna szukać człowieka, a nie człowiek pracy. A jeśli na tym wszystkim można trochę zarobić, tym lepiej.

Zarejestrowałam się dziś na Rekrutado i zaczynam łowić okazje. Jak kogoś zaciekawiłam to przejdźcie na stronę logowania i też spróbujcie. Warto choćby dla tego, żeby poczytać zabawne komunikaty nawiązujące do połowu ryb. Nie wspomniałam wcześniej, że tematyka portalu nawiązuje do morskiej wyprawy w poszukiwaniu skarbów i złotej rybki dla rekinów biznesu. Nie można zarzucić braciom Kozikom braku poczucia humoru.

Czy ktoś z was znalazł pracę dzięki temu portalowi? Co sądzicie o tej inicjatywie?


Czytaj dalej »

Pomysł na kobiecy biznes bez ryzyka - Mary Kay



Sprzedaż bezpośrednia nie jest dla każdego. Trzeba być wygadanym, zdeterminowanym, trochę nachalnym. Trzeba z premedytacją stosować sztuczki i triki, żeby wmówić nieświadomemu klientowi, że potrzebuje czegoś, czego nie potrzebuje. Trzeba siedzieć od rana do nocy na telefonie, ewentualnie w samochodzie. Ogólne to fuj i zupełnie nie dla mnie. Mam usposobienie introwertyczne. Jestem spokojna i taktowna. Najchętniej w ogóle nie korzystałabym z telefonu.

I właśnie ja z powodzeniem zajmuję się od kilku miesięcy sprzedażą bezpośrednią, a praca przynosi mi coraz więcej satysfakcji i nie jest taka, jak ją sobie wyobrażałam (czytaj wyżej). Jak do tego doszło? Zaczęło się jak w małżeństwie od jednego "tak". Już opowiadam.

Krótka historia jak zajęłam się sprzedażą bezpośrednią 


Było ciepłe wrześniowe popołudnie i właśnie byłam z dziećmi na placu zabaw, kiedy zadzwoniła do mnie koleżanka, z którą wcześniej realizowałam kilka projektów. Nie kontaktowałyśmy się od kilku miesięcy, więc byłam ciekawa co u niej. Dzieciaki bawiły się w najlepsze, a ja z słuchałam, jak Kasia opowiada mi, że zaczęła współpracę z pewną firmą kosmetyczną, że kosmetyki są świetnej jakości, że atmosfera jest bardzo przyjazna, że praca jest idealna dla mam chcących elastycznych godzin pracy, że firma oferuje mnóstwo szkoleń na żywo i w formie webinarów, na dodatek można całkiem dobrze zarobić. Myślę sobie, same plusy. I jeden olbrzymi minus, który je wszystkie kasuje w mojej głowie, praca polega na sprzedaży bezpośredniej kosmetyków. Super kochana, życzę powodzenia.

I wtedy słyszę, jak Kasia mówi, że czytuje mojego bloga i wydaje jej się, że firma Mary Kay, bo o niej mowa, spełnia moje kryteria idealnego miejsca pracy dla kobiet. Zaprasza mnie też, jako gościa, na sobotnie szkolenie dla nowych konsultantek. Do tego czasu moja córcia znudziła się już moim niezaangażowaniem w zabawę i zaczęła mnie ciągnąć na huśtawkę, więc grzecznie odpowiedziałam, że się zastanowię i dam jej znać.

Wyjście ze strefy komfortu


Moja pierwsza odpowiedź to oczywiście "nie!" ale nie lubię być niegrzeczna, więc dyplomatycznie się wykręciłam i dałam sobie trochę czasu na wymyślenie dobrej wymówki. I dobrze, bo z czasem stawałam się coraz bardziej chętna, żeby zmienić zdanie. W końcu piszę od ponad roku o pomysłach na biznesy, o wychodzeniu ze strefy komfortu, o próbowaniu czegoś nowego. Może to nie dla mnie, pomyślałam, ale pojadę na to szkolenie. Będę miała chociaż materiał na ciekawy wpis na blogu. Czułam też, że słabe umiejętności sprzedażowe przeszkadzają mi w rozwoju biznesu freelancera. Poza tym, dla osoby pracującej w domu, każda okazja, żeby gdzieś wyjść i miło spędzić czas, to dobra okazja.

Szkolenie było zorganizowane w eleganckim hotelu. Pamiętam jak weszłam do holu i zobaczyłam te wszystkie piękne kobiety, które też tam wtedy przyjechały. Były piękne nie tylko dlatego, że założyły ładne sukienki i się umalowały, ale głównie dlatego, że aż tryskały radością i życzliwością. Mary Kay Ash, założycielka marki, mawiała, żeby traktować każdego człowieka, jakby miał tabliczkę z napisem: "Spraw, żebym poczuł się ważny." I tak się właśnie poczułam tamtego dnia.

Odnosząca sukcesy firma z wartościami?


Mary Kay Ash
Mary Kay Ash
Mijały godziny a ja słuchałam, jak pewna kobieta z Texasu sfrustrowana dyskryminacją w miejscu pracy ze względu na płeć, rzuciła dobrą posadę i postanowiła założyć swoją własną firmę, w której wszystkie kobiety miałyby równe szanse na odniesienie sukcesu wprost proporcjonalnego do włożonego trudu. Chciała stworzyć miejsce, gdzie kobiecość jest atutem, a nie wadą. Chciała, żeby kobiety uwierzyły w swój potencjał i awansowały, a przy tym miały też czas, żeby być mamami i żonami. Działo się to w latach 60. ubiegłego wieku, czasie kiedy nie do pomyślenia było, aby kobieta odniosła sukces w biznesie. I to kobieta, dla której uczciwość i etyczna sprzedaż stoi na pierwszym miejscu.

13 lat później ta sama kobieta znalazła się w Galerii Sław Sprzedaży Bezpośredniej, a 40 lat później została uznana za jedną z 25 najbardziej wpływowych liderów biznesu ćwierćwiecza przez Wharton School of Business. Jest też jedyną kobietą wymienioną w książce „Największe historie sukcesu w biznesie wszech czasów wg Forbes’a”. Dziś pomaga spełniać marzenia ponad 3,5 milionom współpracującym konsultantkom kosmetycznym (choć ja lubię dosłowne tłumaczenie z angielskiego: doradcy ds. piękna) i ma sprzedaż na poziome 4 miliardów dolarów rocznie. Brzmi jak stabilny biznes.

Powtarzając sobie: jak nie spróbujesz, to się nie przekonasz, postanowiłam rozpocząć współpracę z Mary Kay. Nic nie ryzykuję, bo gdybym zmieniła zdanie to do roku od podpisania umowy mogę zwrócić wykupiony zestaw startowy i odzyskać zainwestowane pieniądze.

Jak wygląda moja praca? 


Umawiam się na spotkania kosmetyczne z zainteresowanymi osobami. Spotykamy się, pijemy kawę, rozmawiamy o życiu i kosmetykach. Dobieram pielęgnację odpowiednią dla klientki. Panie testują kosmetyki i podziwiają swoją piękną cerę. Na koniec spotkania proszę o polecenie kilku koleżanek, z którymi chciałyby podzielić się informacją o Mary Kay. Po kilku dniach dzwonię, żeby zapytać o wrażenia po spotkaniu i potwierdzić, czy mogę zadzwonić do podanych kontaktów. Bardzo przyjemne, muszę przyznać. Oczywiście celem spotkania jest nie tylko miła pogawędka i prezentacja produktów, ale przede wszystkim sprzedaż - od której dostaję prowizję.

Jak Mary Kay zmienia moje życie


Nadal uważam, że sprzedaż bezpośrednia nie jest łatwa, ale jest dużo przyjemniejsza niż się spodziewałam. Szczególnie dlatego, że kontaktuję się tylko z tymi, którzy chcą, żebym się z nimi spotkała. Nie ma tu żadnego nagabywania i dzwonienia do przypadkowych osób. Dzięki temu poznałam mnóstwo ciekawych kobiet i odnowiłam wiele starych znajomości.

Bardzo cieszę się z dużej ilości świetnych szkoleń, pomagających mi rozwinąć kompetencje, które kiedyś zaniedbywałam: umiejętność aktywnego słuchania, pro-aktywność, szybkie reagowanie i rozwiązywanie problemów, świetna organizacja czasu, kreatywność, śmiałość i dyscyplina. Jako ambasadorka marki, mam motywację, żeby dbać o swój wygląd, co ostatnimi czasy zdarzało mi się olewać. A chyba każda z nas chce być piękna, prawda?

Mary Kay Ash mawiała: "Jesteś w biznesie dla siebie, ale nie sama." Na każdym kroku doświadczam serdeczności i wsparcia innych konsultantek. Korzystam z ich wiedzy i doświadczenia. Sama firma wspiera mnie licznymi szkoleniami (również online), materiałami promocyjnymi, poradami ekspertów i nagrodami za pracę.

Bardzo korzystnie wpływa na mnie sama założycielka marki, Mary Kay Ash. Była niesamowicie silną, pewną siebie i przedsiębiorczą kobietą, a przy tym nie utraciła swej kobiecości i wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka. Oglądałam na YouTube nagrania jej przemówień i muszę przyznać, że świetnie potrafiła motywować do działania. Może dlatego, że miała silne poczucie misji, bo jak sama mówiła:
"[...] robimy coś dużo ważniejszego niż sprzedawanie kosmetyków. My zmieniamy życie ludzi."
Moje na pewno zmieniła.

Chciałbyś być częścią tej zmiany? Albo chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak dołączyć do stale rosnącego grona niezależnych konsultantek, które postanowiły prowadzić biznes z minimalnym ryzykiem? Przejdź na moją stronę Mary Kay, albo skorzystaj z formularza kontaktowego.


Mary Kay o firmie



Ciekawa jestem czy czytają mnie konsultantki Mary Kay - dajcie znać w komentarzu. Czy rozważacie wejście w taki biznes? Co was w nim pociąga, albo co odpycha? 
Czytaj dalej »
Niektóre linki na tym blogu są linkami partnerskimi, które mogą zapisywać pliki cookie w twojej przeglądarce.
Co to są linki partnerskie?
Copyright © 2014 Jolka potrafi... , Blogger
Do góry